i panna Astrid wychodziły, to Buba i dziadek buszowali po jej pokoju, który zmieniony był w indyjską pustelnię. Mama sypiała na macie, a w dzień wykonywała na niej różne figury.
Przyszli Mańczakowie, którzy powiedzieli, że nie można się do nich dodzwonić, ponieważ ciągle jest zajęte. Pani Mańczakowa znów miała zdumiewający ubiór. Dziadek powiedział, że mama zwariowała i poszli zagrać do jego pokoju.
Złoty środek pana Mańczaka
W domu postanowiono porozmawiać z mamą, póki nie było panny Astrid. Tata poprosił ją, aby wróciła do nich. Wieczorem pokój mamy znów przeobraził się w jej gabinet, a życie rodzinne w sielankę. Mama wróciła do pisania. Dziadek stwierdził, że to była kosztowna lekcja utraty zaufania. Niektóre rzeczy były u brata Benedykta, w tym płyty kompaktowe.
Wszystko wróciło do normy. Dziadek znów całą emeryturę wydał na totolotka, a rodzice wydali przyjęcie dla znajomych. Franciszek, syn Olki, nie zdał egzaminu w przedszkolu, a Bartoszowa miała zapalenie migdałków. Jadali zupki w proszku, które dziadkowi nie smakowały. Przyszli Mańczakowie, a dziadek zwrócił uwagę na złoty ząb pana Mańczaka. Natomiast pani Mańczakowa miała tatuaż na ramieniu – kłębowisko żmij. Zaproponowali roberka i zagrali z Bubą i dziadkiem.
Buba poszła do szkoły, ale martwiła się o sprawdzian z chemii, ponieważ przez karty nie zdążyła się nauczyć. Dostała ściągę z trzema zadaniami od Miłosza. Potem wracała z nim do domu.
Kiedy Buba rano schodziła po schodach, spotkała sąsiada, który zapytał ją o pannę Astrid i o to, czy zajmuje się. Był nią zainteresowany, ponieważ go zafascynowała.
Chemia. Jola dostała najmniej, Adaś przyzwoicie, natomiast Buba i Miłosz mieli piątki. Po szkole wracała z Miłoszem do domu. Lubiła takie powroty. Buba przedstawiła